` bądź zawsze sobą i broń swoich ideałów

` bądź zawsze sobą i broń swoich ideałów
Karciu

sobota, 2 lutego 2013

Rozdział 6. ,, Anioły, czy one istnieją ? ''

    Ku zdziwieniu Rose w drzwiach stał niesamowicie przystojny chłopak. Zmierzyła go wzrokiem z góry na dół i wydusiła z lekkim zawstydzeniem:
- Cześć
- Cześć. Co Cie tu sprowadza ? - zapytał grzecznie
- Um.. przyjechałam tutaj z mamą - przerwała, uniosła palec wskazując za siebie - do domu, w którym mieszkał mój ojciec, ale najwyraźniej pomyliłam domu, przepraszam.
- Nie ma za co przepraszać, każdemu może się tak zdarzyć. A jak się nazywa ?
- Nazywał, bo zginął w wypadku. Lush. Matt Lush.
- Naprawdę ? To tutaj obok.
- O dzięki, miło było Cię poznać. Cześć.
- Spoko. Ej, a Ty tutaj będziesz mieszkać ? Jak masz na imię ?
- nie, Rose !

     Klucz do drzwi był pod niebieską porcelanowa doniczką, na której pojawiały się ślady pęknięć. Drzwi otworzyły się bez problemu. Podłoga zaskrzypiała. Obie niepewnie kroczyły dalej. Mama poszła do kuchni, a Rose pobiegła krętymi schodkami na górę.Otworzyła pierwsze drzwi od strony wschodniej. Nacisnęła na zakurzoną klamkę
- Aaa ! aaa ! aa !
- Do się stało !? - dobiegł głos mamy, której pośpieszne kroki słychać już było coraz lepiej.
- Niee.. nietoperze. - powiedziała trzepiąc ramionami, jakby było na nich coś naprawdę obrzydliwego.
     Weszły do pokoju, z którego właśnie wyfrunęły nocne ptaki. Była to sypialnia, szafa była otworzona i wystawały z niej kobiece, lekko zakurzone ubrania. Na komodzie stały zdjęcia, na jednym z nich była mała Rose w ślicznej malinowej sukience. Na innych, była dwójka dzieci z Mattem i jakąś kobietą.
    Zwiedziły całe piętro.
- Rose, chyba wygląda na to, że będziemy musiały spędzić noc tutaj. Na szczęście zabrałam koce z domu. Gdy rozmawiałaś z tym chłopakiem, to zauważyłam, że tam dalej jest sklep. Pojedzmy teraz do niego kupić jakieś najpotrzebniejsze rzeczy. Potem zadzwonimy do babci. Okej ?
- Okej.

Rose nie mogła zasnąć, mimo że po całym dniu była wykończona. Dodatkowo ze strychu dobiegały odgłosy spadających kropli deszczu z nieszczelnego dachu oraz z piwnicy jakieś szepty. Dźwięki ze strychu były do wytłumaczenia, ale z piwnicy już jej trudno było zrozumieć.  Założyła koc na ramiona, do ręki wzięła latarkę i starając się nie obudzić śmiącej mamy zmierzała w stronę drzwi, z których wydobywały się głosy.
- Wiem, że tam jesteś i słyszysz mnie, odezwij się, wiem, że tam jesteś i słyszysz mnie odezwij się ... - powtarzały się słowa
Dziewczyna nie była pewna, czy coś powiedzieć, ale zebrała się na odwagę, choć uważała, że to głupie, bo to na pewno jej wyobraźnia : Tak, jestem. Tym razem odpowiedziano głośniej, a nawet można by pomyśleć, że ktoś jest tuż pod drzwiami: Chodź, uratuj nas  - Nas? przed czym ? - przed nimi wszystkimi co są tutaj i nas pragną. - Ale nas ? Kim jesteś ? - Jestem tobą, jesteśmy takie same.
Rose pociągnęła za klamkę chcąc wejść do pomieszczenia, ale na próżno były zamknięte na klucz, który prawdopodobnie nie istniał, ponieważ nie było zamka. Klamka, była bezużyteczna, drzwi zamykały się poprzez wypukłą częściowo podłogę. Pchała, ale nic to nie pomogło, drzwi były jak zaklęte.
- Jak mam 'nam' pomóc ?
- Odnajdź go ?
- Kogo ?
- Naszego anioła
- Anioła ? Hah, nie ma czegoś takiego jak anioły.
- One istnieją - głos powiedział jak najbardziej poważnie.
- Ależ oczywiście, tak jak zombie, ninja, duchy i zębowe wróżki, czyż nie ? - powiedziała  ironicznie.- Nie wiem, jak Ty kimkolwiek jesteś, zapewne moją wyobraźnią, ale ja idę spać. So bye.
Głos już dużo ciszej dodał - spotkasz go już nie długo, a nawet już spotkałaś.
Rose już nie zwracała uwagi i położyła się spać.
       Przebudzenie było ogromnym zaskoczeniem, bo to co ujrzały jej oczy było straszne ...

cdn.

Witam wszystkich ; )
Po wielu, wielu trudach w końcu napisała rozdział.
Jakoś przez ostatni czas nie miałam weny i czasu.
Dopiero teraz gdy mój internet miał awarię, coś zaczęłam pisać.
Mam cichą nadzieję, że choć trochę bd ciekawie. 
PS: Zmieniam na pisanie w pierwszej osobie (Ja).
Cześć. ; *

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz